Dogmat o nieomylności Jana Bronsia był ironią (a może i szyderstwem?) autorstwa Damiana Siedleckiego. Poważne traktowanie określenia "nieomylność" przy nazwisku obecnego burmistrza budzi podejrzenia o jakimś rodzaju intelektualnego defektu. Niezawodni radni Klubu Bronsia (obecnie "ORS") na to jednak nie zważają i dzisiejszym oświadczeniem (dotyczącym grzywny nałożonej przez sąd na ich idola) rozbrajająco idą w zaparte.
Mają prawo odwracać kota ogonem, nawet posługując się malowniczym porównaniem do meczu.
My zaś mamy prawo trwać przy faktach, nawet, jeżeli kłócą się one z wiarą naszych kolegów z Rady Miasta w nieomylność Jana Bronsia.
"Radny przegrał z burmistrzem", piszą o Bielańskim radni burmistrza. Mają dość osobliwy pogląd:
Wojewódzki Sąd Administracyjny postanowieniem z dnia 28 lipca 2021 roku (sygn. akt IV SO/Wr 1/21) po rozpatrzeniu wniosku Pawła Bielańskiego o wymierzenie grzywny burmistrzowi Oleśnicy za nieprzekazanie sądowi skargi radnego, postanowił o WYMIERZENIU JANOWI BRONSIOWI GRZYWNY, przychylając się tym samym do wniosku rajcy Oleśnica Razem. I nakazał burmistrzowi, by zwrócił radnemu koszty postępowania.
Towarzystwu burmistrza chodzi jednak o fakt oddalenia skargi Bielańskiego przez sąd. Tylko że tu robi się jeszcze zabawniej!
Otóż...
Radny Bielański złożył skargę na Bronsia do Rady Miasta. Co się wydarzyło? Radni burmistrza skargę odrzucili. A burmistrz? Burmistrz stwierdził, że wystąpienie do sądu to "dobry pomysł", przy okazji pomylił sobie NSA z WSA. Dobrze, że nie z USA...
Skargę do sądu składa się poprzez właściwy organ, więc Bielański skargę na burmistrza musiał złożyć do... burmistrza Bronsia. Ten - jako organ - jest zobowiązany przekazać ją właściwemu sądowi w określonym terminie (30 dni) i we wskazanej formie.
No i...
No i nie umiał, mimo stworzenia nowego stanowiska dla swojej politycznej prawej ręki - Marii Susidko - zatrudnionej między innymi do obsługi takich spraw.
Skargę oleśnicki ratusz przekazał mniej więcej po pół roku - stąd zasądzona Bronsiowi grzywna (na wniosek Bielańskiego właśnie!) - wraz z obowiązkiem zwrócenia przez burmistrza kosztów postępowania poniesionych przez radnego. Dopiero wtedy skarga została przez ratusz przekazana.
I oddalona!
Mimo oczekiwań radnego i burmistrza (?) sąd poinformował, że skarga na bezczynnośc organu "nie mieści się w granicach właściwości sądu adminstracyjnego" - i też zwrócił Bielańskiemu koszty postępowania.
Tyle.
Pozostając w narzuconej poetyce sportowej delikatnie przypominamy kolegom Jana Bronsia, że gdy sędzia pokaże zawodnikowi czerwoną kartkę i wyrzuci go z boiska, przekonywanie kibiców, że ukarany piłkarz doznał kontuzji i musiał zejść do szatni w trosce o własne zdrowie, jest dość karkołomnym wyczynem. Ale można próbować
Wszak "sport jest piękny, zdrowy i widowiskowy. Pod warunkiem, że jest uczciwy".
Comentarios